sobota, 10 listopada 2012

Rozdział III

-Jakie kłopoty? - spytała Aga, pomagając wstać Magowi.
-Za chwilę się dowiesz. - powiedział i z pomocą dziewczyny wyszedł na zewnątrz. Cała wioska była 'poruszona', a bariera, którą brunetka wcześniej zauważyła, mieniła się teraz delikatnym kolorem fioletowym i co kilka chwil, raz stawała się ciemniejsza, raz jaśniejsza. Jakby ktoś w nią uderzał. Kobiety i dzieci chowały się w domach, zaś mężczyźni byli uzbrojeni. Jedni mieli miecze, inni dzidy lub łuki. Zauważyła też Dominicę, która jako jedyna z kobiet była uzbrojona i trzymała wąski miecz. Agnieszka razem z Magiem podeszła blisko granicy bariery, gdzie stał Nasson, jego ojciec i kilku innych mężczyzn.
-Co tym razem? - spytała Mag, stając o własnych siłach. Dziewczyna podeszła do Nassona, a ten uśmiechnął się krótko.
-Około tuzina ogrów, dwa gryfy i jeden upadły anioł, który wydaje się być liderem. - powiedział ojciec Nassona, Gorin.
-Ktoś tą wioskę atakuje? - spytała Aga, patrząc po wszystkich. Przeszedł ją dreszcz.
-Tak... i to najwidoczniej dlatego, że się pojawiłaś. - wyjaśnił Mag. Agnieszka dopiero teraz popatrzyła za barierę. Na zewnątrz bariery stała grupka ogrów, którzy wciąż atakowali osłonę. Dwa gryfy stały po bokach zakapturzonej postaci z dużymi, czarnymi skrzydłami. Gdy dziewczyna na niego spojrzała, upadły anioł wbił w nią swój wzrok. Zmroziło ją. Postać w czarnym kapturze zrobiła krok w przód i odezwała się głebokim głosem:
-Wydajcie nam ją, a nic złego nie stanie się tej wiosce.
Jeszcze nigdy wioski nie atakowały upadłe anioły. Były to stworzenia z natury mroczne i magiczne. Gdy większość terenów pochłonęła ciemność, rzecz jasna, że i te stworzenia stały się dogłębniej złe i ich moc wzrosła. Gdyby Mag nie był chory, może i by dał mu radę, ale teraz... To nie wyglądało za dobrze. Aga zacisnęła dłonie w piesci. Uśmiechnęłą się niemal beztrosko.
-Skoro tak bardzo tego chcesz...
-Co ty chces zrobić?! - na twarzy Nassona pojawił się wyraz przerażenia. Cała reszta też była wstrząśnięta.
-Ten stereotyp zawsze się przewijał w książkach i filmach... - wyszeptała do siebie. Odwróciła się do nich przodem, zaś do bariery tyłem.
-Nie mogę pozwolić na to, żeby z mojej winy coś się wam stało. A więc... - i zrobiła krok do tyłu i przeszła przez osłonę. Ogry, gryfy, a także anioł patrzyły na nią uważnie.Nasson chciał rzucić się za nią, ale powstrzymał go jego ojciec. Aga pokręciła głową i wyszeptała bezgłośnie " Dam radę." Potem uśmiechnęła się lekko i odwróciła.
"Możesz sprawić, żeby nas nie słyszeli?" - pomyślała. Medalion jej odpowiedział.
"To zależy od ciebie. Znasz słowa."
-Niech cisza nastanie, dla tych, którzy słyszeć nie mają. - powiedziała cicho i zadziałało. Nikt z wioski nie mógł jej usłyszeć. Czuła na sobie uważne spojrzenia kilkunastu par oczu. Zaś ona patrzyła tylko na zakapturzoną postać.
-Mam pytanie, zanim zaczniecie atak: Skąd wiedzieliście, że przybyłam tutaj? Tamte ogry zostały zabite. - jej cichy głos jednak było całkiem dobrze słychać.
-Kiedy straż nie wróciła, stwierdziliśmy, że coś się wydarzyło. Zauważyłem zmiany przy kręgu. A gdy sprawdziliśmy, odkryliśmy ciebie.
Dziewczyna kiwnęła głową jakby ta odpowiedź ją zadowalała.
-Nie dam tak łatwo się złapać. - uśmiechnęła się i pomachała obiema dłońmi do ogrów, gryfów i upadłego anioła. Ci pierwsi wydali okrzyki bojowe i ruszyli do ataku. Teraz nie paraliżował jej strach. Gdy wiedziała co ma do wykonania w tym świecie czuła się... beztrosko. Niemal jakby była w domu. Zaczęła biegać po polach, wymijając ogrów. Nie atakowała ich, bo i tak nie miała broni, a pierwsze użycie jej magii bitewnej skończyło się omdleniem. Jednak co by to były za mroczne stworzenia, gdyby nie mogły nawet drasnąć jednej, bezbronnej dziewczyny? Ogry stwierdziły, że pojedyncze ataki nic nie zdziałają, więc całą zgrają rzuciły się na Agę. Dziewczyna zaliczyła kilka cięć w odsłonięte kolano i przedramiona. Jednak wytrwale biegła dalej. Upadły anioł zaczął ciskać w dziewczynę czarne kule, których klejąc maź, topiła wszystko co dotknęła. Tak ucierpiał kawałek jej sukienki oraz obcas buta. Teraz brunetka zaczęła lekko kuśtykać, inaczej nie dała rady.
"Wezwij ich." - odezwał się Medalion i Aga zatrzymała się raptownie. Upadły anioł tylko na to czekał. Wystrzelił w brunetkę czarną kulą. Dziewczyna uniknęła całej kuli, ale kilka kropel odprysnęło i trafiło ją w odsłoniętą część nogi. Rozległ się cichy syk.
-Auć... - wymamrotała cicho.
"Wezwij ich." - głos ponownie się odezwał.
-W porządku. - już nie musiał jej przypominać, że słowa miała w swojej głowie. Ogry zachowały odległość, widząc, że dziewczyna klękła na jedno kolano i złożyła ręce jak do modlitwy.
-Moi opiekunowie, jako wasza wierna strażniczka wzywam was na mocy mego Medalionu. Odpowiedzcie na mą prośbę. Ja, Agnieszka, przyzywam was, smoku i pegazie! Voltire i Heliossa! - dziewczyna wykrzyknęła ostatnie słowa. Niebo na moment stało się złote. Ogry wyczuły zapach smoka, więc instynktownie wycofały się kilka kroków. Gryfy, które jak dotąd tylko obserwowały cała sytuację, stanęły dęba. I miały ku temu powód. Koło Agi wylądował wielki, czerwony smok. Jego łuski zalśniły w słońcu, a ziemia zadrżała gdy tylko dotknął ziemi. Po jej lewej stronie stał, chyba uśmiechnięty biały pegaz o złotej grzywie i złotych skrzydłach. Jedynie oczy były szmaragdowe.
-Hm... - rozległ się głęboki pomruk i tuż przed dziewczyną pojawił się łeb smoka o rozmiarach dużego lwa. Jego złote oczy przenikliwie wpatrywały się w brązowowłosą. Czuła jego oddech, ale mimo to nie odwróciła wzroku. Ze smoczego gardła rozległy się urywane pomruki, które łudząco przypominały śmiech.
-Podoba mi się ta dziewczyna. - Voltire mrugnął okiem po czym przeniósł swój wzrok na 'armię' wroga.
-A cóż to ma być? Więcej was nie było? - spytał nieco niezadowolony smok. Po swojej lewej stronie Aga usłyszała dźwięczny śmiech przypominając śmiech elfa.
-Przesadzasz. - pegaz popatrzył na Agnieszkę łagodnym i matczynym wzrokiem.
"No to idziemy do boju, bohaterko." - usłyszała głos Voltire.
Wokół brunetki pojawił się czerwony krąg magii, a ona sama zamknęła oczy i wypowiedziała słowa:
-Voltire, mój smoku, użycz mi swej mocy. -dziewczynę omiótł czerwony blask. Przemieniała się. Gdy otworzyła oczy i spojrzała na swoich przeciwników, nie mogła powstrzymać złośliwego uśmieszku, który wstąpił na jej twarz. Miała inny strój*, a także czuła w sobie prócz mocy powietrza, moc ognia. Wypełniała ją pewność siebie, której na pewno wcześniej zbyt dużo nie miała.
"To twoje uczucia, prawda?" - spytała smoka, patrząc na niego kątem oka.
"A jakże by inaczej? Ale pogadankę zostawmy na później. Teraz musisz ich pokonać przy pomocy Księgi Zaklęć."
"To chyba nie ta książka, którą znalazłam razem z medalionem?"
"To ta. Każdy użytkownik postrzega księgę inaczej. Ty jako użytkowniczka żywiołu powietrze, będziesz w niej widzieć zaklęcia tego żywiołu. W przemianie ze mną, także i zaklęcia ognia."
"A jak mam ją tu przywołać?"
"W większości przypadków, wystarczy, że koło siebie przed snem położysz daną rzecz, a ona automatycznie przemieści się tutaj razem z tobą. W takim wypadku... musisz użyć swojej siły woli. Pozwól by twoja wewnętrzna siła ci ogarnęła."
Smok ryknął i zionął ogniem na czwórkę ogrów, które stały w pewnej odległości od reszty grupy. Ogry nawet nie zdążyły pisnąć, gdy padły nieżywe na ziemię. Voltire uśmiechnął się, ukazując przy tym dwa rzędy ostrych, białych zębów. Upadły anioł zmarszczył brwi i zaczął ciskać w dziewczynę czarne, kule ognia. Przed dziewczynę wyszła Heliossa, stanęła dęba i machnęła skrzydłami. Złote skrzydła utworzyły pęd powietrze, który zdmuchnął czarne kule z kursu. Agnieszka skupiła się. Powoli dotarła do swojej ukrytej świadomości. Gdy jej dotknęła, ta zafalowała i rozlała się po całym ciele dziewczyny. Kiedy przyjemne ciepło dotarało do umysłu dziewczyny, Aga usłyszała swój własny głos:
"Czego potrzebujesz?"
"Księgi."
"Masz ją tuż przed sobą."
Uczucie znikło. Brunetka otworzyła oczy, a przed sobą miała ową księgę. Otworzyła na właściwej stronie. 
-Gotowa? No to do dzieła! - smok uśmiechnął się i odsunął na bok razem z pegazem. Dziewczyna puściła księgę, a ta zawisła tuż przed nią. Przyłożyła dwa palce do ust i wciągnęła powietrze. Czuła jak powietrze i ogień mieszają się w jej ciele.
-Oddech ognia! - z jej ust trysnął duży płomień, który spopielił dwójkę ogrów. Została jeszcze połowa. Gryfy, które dotąd nie atakowały, teraz rzuciły się na Agę z rykiem. Teraz dziewczyna uformowała z dłoni trójkąt. W 'trójkącie' pojawiło się światełko, a gdy zaczęło rosnąć, Aga je chwyciła. W jej dłoni pojawił się duży, szeroki miecz. Klinga była wykonana z dziwnego materiału, po którego powierzchni przebiegały złoto-czerwone żyłki. Pulsowały powoli. Na końcu jelca znajdowała się rzeźbiona głowa smoka w kolorze złotym z czerwonymi, rubinowymi oczami. Agnieszka teraz zadawała rany gryfom, które próbowały ją atakować, ale każdy dotyk miecza, sprawiał im niewyobrażalny ból. Tak pokonała oba stworzenia. Potem atakowała ogry, które już lepiej się broniły. Siła i wytrzymałość smoka, a także jego doświadczenie (jak się zorientowała), wszystko to pozwoliło jej wyjść zwycięsko z bitwy z ogrami. Rany nie bolały jej tak bardzo, może jedynie bardziej rana na ramieniu. Teraz z 'pulsującym mieczem' (jak już zdążyła go ochrzcić w myślach), stanęła przed upadły aniołem, który o dziwo pozwolił jej zabić wszystkich jego towarzyszy. Teraz patrzył na nią uważnie, z uśmieszkiem na ustach.
-Zostałeś tylko ty.
-Nie, teraz już tylko TY. - upadły anioł wymamrotał kilka zaklęcie. Wokół niego pojawiło się czarne tornado. W czarnym świetle, sama postać zniknęła. Zostało tylko tornado, które zbliżyło się do Agi. Dziewczyny wyciągnęła rękę i dotknęła powierzchni wirującego powietrze.
-Już w porządku. Wszystko jest dobrze. - uśmiechnęła się. Z tornado dobiegł ją cichy syk. Wirujący huragan stawał się coraz mniejszy, aż znikł. Przemiana ze smokiem ustała. Dziewczyna upadała na kolana.
-Męczące... - wymamrotała. Heliossa uklękła przed dziewczyną, a Voltire zniżył swój łeb do poziomu Agi.
-Dobrze się spisałaś, kochanie. - Heliossa musnęła swoim pyskiem policzek brunetki. Ta poczuła jak jej rany się leczą i wstępuje w nią nowa energia.
-A teraz wróćmy do wioski, bo twój przyjaciel chyba zaraz oszaleje. - Voltire zaśmiał się, wyczuwając rozszalałe myśli Nassona. Dziewczyna kiwnęła głową i z pomocą Heliossy, wstała i wróciła do wioski.
-Aga! - krzyknęła Dominica na widok brunetki i rzuciła się by ją przytulić. Nasson zaraz po Dominice objął Agę i doprowadził do najbliższej ławeczki, stojącej koło jednego z domu. Potem jeszcze uważnie obejrzał, by zobaczyć, czy nie ma żadnej rany. Agnieszka zauważyła, że w wiosce wszyscy ludzie patrzą na nią z podziwem i szykują stoły oraz jedzenie. Dzieci ubierały wioskę w kwiaty.
-Co się dzieje? - spytała, rozglądając po wszystkich. Ojciec Nassona zaśmiał się i przyjaźnie poklepał ją po ramieniu.
-Sykujemy się do świętowania, bo jest co! Po raz pierwsy po tylu latach, ludzie mają nadzieję na wyzwolenie spod władzy Królestwa Ciemności. - Gorin uśmiechnął się przyjacielsko.
-Ciekawe, że nie przyszliście jej z pomocą.. - odezwał się Voltire i zniżył łeb. Ludzie rozsunęli w przestrachu. Nasson odchrząknąl.
-Chcieliśmy, ale odezwał się do nas głos, który powiedział "Spokojnie, da sobie radę.". Było coś w tym głosie takiego, że sprawiało, żeby mu zaufać. Jak widać, nie mylił się. - chłopak uśmiechnął się. Agnieszka odwzajemniała uśmiech.
-No to co? Świętujmy! - dziewczyna wstała żwawo i zaśmiała się. Co dziwniejsze wszyscy jej zawtórowali, nawet jej opiekunowie.
***
-Fajnie było... - brunetka siedziała trochę na uboczu razem z Heliossą i Voltire. Nasson właśnie tańczył z Dominicą, a ludzie śmiali się z opowiastek Gorina. Do Agi dołączył Mag.
-I jak ci się tu podoba? - spytał z uśmiechem.
-Tu jest tak niesamowicie. Aż nie mogę uwierzyć, że jestem tutaj naprawdę. - posłała uśmiech smokowi, który leżał z przymkniętymi powiekami. Zapadł w drzemkę, po tej ilości mięsa i piwa, które wyżłobił, twierdząc, że nic mu się nie stanie. Nieprawda. Po wypiciu siedmiu beczek piwa, zaczął śpiewać jakieś piosenki o zbójcach. W dziedzinie śpiewu wykazał się ogromnym talentem, co ostatecznie przełamało to niewymowne przerażenie, jakie ludzie żywili w stosunku do ogromnego opiekuna Agi. Heliossa zaś siedziała teraz koło brunetki, pozwalając by dwie siostry Nassona, Mimi i Kelsy przystrajały jej grzywę kwiatami. Mag podał Agnieszce brązowy medalion, owinięty w tkaninę
-To jest kolejny z medalionów. Ufam, że znajdziesz w swoim świecie kolejnego Wybrańca.
-Postaram się. 
Medalion był brązowy i z rzemykiem spinał go czerwony kryształ, co oznaczało, że Medalion posiada moc ognia. Na awersie strony znajdował się ognisty feniks, na rewersie zaś gryf. Kiedy chciała go dotknąć, poparzył ją.
-Nie mój medalion, wiec nie mogę go dotknąć... - westchnęła i ziewnęła. Była zmęczona.
-Pójdę spać. Do zobaczenia jutro. - uśmiechnęła się do Maga. Ten kiwnął głową.  Udała się do domu Nassona, bo tam tymczasowo miała mieszkać. Przebrała się w ową biała sukienkę, w której tutaj przybyła i położyła na łóżku, trzymając owinięty w materiał, brązowy Medalion. Zamknęła oczy.
"Dziękuję ci... że mnie tutaj sprowadziłeś."
"Nie masz za co. Raczej ja ci dziękuję." - jej Medalion zalśnił w ciemności. Znów poczuła jak dryfuje w jakiejś ciemności, gdy po raz kolejny oślepiło ją światło.
***
-Wstawaj, już 7.15. - usłyszała głos swojej mamy. Otworzyła oczy, mrużąc je przed światłem. Poczuła jak coś koło niej leży. Wymacała to na oślep i podniosła do góry. Trzymała brązowy medalion owinięty w tkaninę. Prawie identyczny wisiał jej na szyi, a koło niej leżała też gruba, brązowa księga. Pisało na niej "Od początku, aż do końca...". Agnieszka uśmiechnęła się.
-A jednak... 
_________________________________________
* - wygląd stroju zostanie dodany po pewnym czasie. Chwilowo nie dysponuję owym rysunkiem.
_________________________
I kolejny rozdział się pojawił. Mam nadzieję, że się wam podoba(choć miałam totalny brak weny ^ ^"). Czwarty rozdział pojawi się dopiero w nowym roku, ponieważ, jestem pewna, że przed świętami jeszcze go nie napisze(choć może się mylę i jednak będzie wcześniej ^ ^").
Dziękujemy za czytanie Medalionów  ^ ^ :)

piątek, 2 listopada 2012

Przeprosiny

Z powodu świąt i wielu innych spraw, następny post powinien pojawić się dopiero pod koniec przyszłego tygodnia.
Za tak długi okres nie dodania posta: Przepraszamy! ^ ^'