piątek, 24 sierpnia 2012

Ważne!

Rozdział drugi pojawi się w przyszłym tygodniu, bo na chwilę obecną nie potrafimy nic wymyślić i napisać.
^ ^'
Przepraszamy~!

wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział I

  -Nie chcę iść! Jest zima, jest zimno i pewnie nikogo nie będzie. - Agnieszka nakryła się kołdrą, przewracając się na drugi bok.
-Owszem jest zima, jest TROCHĘ zimno, ale to nie znaczy, że masz opuścić dwa sprawdziany. Wstawaj! - Mama Agi zamknęła drzwi do pokoju i poszła do kuchni. Dziewczyna po dłuższej chwili wstała. Wykonała swoją poranną toaletę i ubrała się w dżinsy rurki, czerwoną bluzkę i wełniany golf. Stwierdziła, że marznąć nie będzie. Potem uczesała swoje średniej długości, brązowe włosy i spięła je w warkocz. Weszła do kuchni i usiadła na taborecie.
-No i ile było kłopotów z tym wstawaniem? - spytała mama i położyła obok śniadania kanapkę do szkoły. Aga nic nie powiedziała, tylko zaczęła jeść. Przez następne 20 minut myła zęby, spakowała się do szkoły i przeczytała coś przed sprawdzianem. Potem musiała już iść do szkoły.
-Wychodzę! - wybiegła w zimę, choć wcale nie było lodowato.
***
  -Wiedziałam... -mruknęła gdy tylko zobaczyła, że jest sama ze swoją dwójką kolegów. A ci oczywiście śmiali się ze wszystkiego co zrobiła, nazywając ją "Sową". Sama się zastanawiała czemu właśnie tak. Na dwóch sprawdzianach i żartach (oczywiście nie jej) minęło 5 lekcji i przerwy. Teraz miał być wf dziewczyn, ale że było ich mało, to wszystkie oglądały film na świetlicy, a pani od biblioteki wzięła Agnieszkę by ta jej pomogła uporządkować książki. Aga lubiła książki, dlatego nie nudziła się. 
-Ja na chwilę wychodzę. Muszę coś omówić z dyrektorem. - poinformowała bibliotekarka i wyszła. Aga pokiwała głową. W pewnej chwili potknęła się o jedną z książek i książki z najniższej półki, powypadały.
-Rany! - dziewczyna westchnęła i zaczęła je układać. Nagle się dziwiła. Część półki z tyłu odpadła, a za nią znajdowała się ściana z odpadającym tynkiem. Nic w tym dziwnego, ale tam gdzie tynk odpadał znajdowało się wgłębienie z jakimś przyciskiem.
"Niby wiem, że ta szkoła była w czasach II wojny światowej, ale nie wydaje mi się by to było z tych czasów." -powoli włożyła tam rękę i wcisnęła przycisk. Coś w ścianie zazgrzytało i najbliższe półki rozsunęły się, ukazując strome schody w dół. Co dziwniejsze na ścianach paliły się pochodnie. Aga była zdumiona i przerażona, ale ciekawość wzięła nad nią górę. Popatrzyła czy nikt nie idzie i zaczęła schodzić po schodach. Półki za nią zasunęły się.
-A myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. - szepnęła i szła dalej. Ściany były z litego szarego kamienia i tylko gdzieniegdzie znajdowały się palące pochodnie.
-Ciekawe jakim cudem się one palą...- dziewczyna po kilku minutach, stanęła przed ciemnobrązowymi drzwiami. Aga nacisnęła złotą rzeźbioną klamkę i weszła do środka. Tam przystanęła w zdziwieniu.
Znajdowała się w pomieszczeniu, też oświetlonym pochodniami. Jednak tutaj stał rząd półek, ciągnących się w nieskończoność. Przynajmniej Aga nie widziała przeciwległego końca pokoju. Na ścianach wisiały stare obrazy, wachlarze, miecze, łuki itd. Na półkach zaś znajdowały się przeróżne rzeczy. Dziewczyna podeszła bliżej by się przyjrzeć. Była tam szklana kula, w którą jeśli się spojrzało można było zobaczyć siebie za prę lat lub figurka, jeśli której popatrzyło się w oczy, ogarniała cię senność. Były też tam takie rzeczy jak różdżka Dobrej Wróżki lub szklany pantofelek olbrzyma, który wisiał na suficie. Agnieszka patrzyła na każdy przedmiot, nie mogą wyjść z podziwu, ale też wielkiego zdziwienia.
-Przecież to są magiczne rzeczy, a magia... - nie dokończyła, bo zobaczyła ciekawe przedmioty. Koło ściany stały dwa modele galaktyki w pomniejszeniu. Jeden z nich był normalny; Słońce w centrum i dziewięć planet wokół niego krążące, zaś wokół planet ich księżyce. Model ruszał się jak żywy z prędkością normalną do rzeczywistości. Jeśli się bliżej przyjrzeć można było nawet zobaczyć gwiazdy, Drogę Mleczną i komety. Aga chciała chwycić i podnieść model, by się mu lepiej przyjrzeć, ale gdy tylko go dotknęła, poparzył ją.
-Ała! - dziewczyna odeszła krok do tyłu, dmuchając na palce. Potem ostrożnie spróbowała dotknąć innej najbliższej rzeczy. Z tym samym skutkiem.
-Hej no! - Agnieszka wyglądała na zdenerwowaną i stwierdziła, że nie będzie nic dotykać. Po chwili zaczęła się przyglądać drugiemu modelowi galaktyki. Ten był inny. W centrum znajdowała się duża gwiazda, większa i jaśniejsza niż nasze Słońce. Wokół niej krążyła mniejsza, delikatnie pomarańczowa gwiazda (mniejsza niż nasze Słońce). Wokół obydwóch Słońc krążyła jedna planeta. Planeta ogólnie wyglądała jak Ziemia, choć miała dużo więcej lądu niż wód. Jednak większość tej planety była szara i ciemna i tylko mały skrawek był normalnych kolorów. Agnieszka zaczęła się zastanawiać co to za galaktyka i co znaczy ta szarość, gdy usłyszała cichy głos z drugiej strony pomieszczenia:
-Tutaj jestem... Chodź... - zaintrygowana podążyła za głosem, który ją wzywał. Z każdym krokiem coraz wyraźniej czuła swoje bicie serca, słyszała swój oddech jakby coś w niej wiedziało, że zbliża się do czegoś niezwykłego. Po wędrówce i zupełnej ciszy myśli, Agnieszka stanęła przed stojakiem na książkę. Na stojaku faktycznie była księga, oprawiona w grubą, brązową skórę, gdzieniegdzie na okładce i grzbiecie było widać dziwne rzeźbienia i runy, których nie rozumiała. Księga zamknięta była na zamek, który był okrągły jakby trzeba było tam umieść klucz. Jej wzrok padł na klucz. I wiedziała, że to TO po co tu zeszła.
 Medalion był złoty i łączył się ze skórzanym rzemykiem. Ich połączeniem był srebrny kryształ. Na awersie medalionu wygrawerowany był czerwony smok, stojący na dwóch łapach, który ział ogniem i miał rozłożone skrzydła. Wyglądał majestatycznie i dostojnie. Ręka Agi sama wyciągła się, aby chwycić medalion. Choć mała część mózgu wysyłała jej sygnały, że znów się poparzy , dziewczyna wiedziała, że nie tym razem. Wzięła medalion i uśmiechnęła się. Był przyjemnie zimny. Odwróciła go. Na rewersie medalionu był pegaz. Skrzydła miał rozłożone, a jego przednie kopyta stały na skale. Pegaz był biały, ale grzywę i ogon miał złote. I on i smok znajdowali się na tle dużego Słońca i mniejszego, który był po środku. Agnieszka wzięła medalion i delikatnie umieściła w zamku Księgi. Księga była równie zimna co medalion. Coś pyknęło i zamek puścił. Dziewczyna otworzyła Księgę i jedyne co zobaczyła to dziwne runy, takie sam jak na okładce. W pewnych miejscach znajdowały się duże runy lub jedna runa w ramkach, co jak podejrzewała miało być obrazkami.
Nagle Aga poczuła, że musi iść i to jak najszybciej. Medalion zawiesiła sobie na szyi, wzięła Księgę i pobiegła do drzwi. Szybko wróciła do biblioteki gdy tylko stanęła w znajomym pomieszczeniu szkoły, półki zasunęły się za nią. Dziewczyna pobiegła cicho do klasy i włożyła Księgę do plecaka. Zdążyła dobiec z powrotem i poukładać książki z dolnej półki (przy okazji zauważając, że półka jest cała i nie ma tam żadnego wgłębienia), gdy wróciła bibliotekarka.
-Już wróciłam. Och! Już dzwonek? No dobrze, możesz już iść. - powiedziała pani, gdy rozległ się dzwonek.
-Do widzenia! - Agnieszka poszła do klasy, spakowała się i poszła do szatni, przebrać się. Potem myślała o Księdze i medalionie, póki nie wróciła do domu.
***

-Już jestem! - zawołała Aga, odkładając plecak do pokoju, a potem przychodząc do kuchni, gdzie była jej mama.
-I jak tam w szkole?
-Tak jak mówiłam. Ja i dwóch kolegów. - Aga westchnęła.
-A sprawdziany?
-Dobrze jest. Myślę, że dobrze mi poszło. - uśmiechnęła się. Do wieczora zapomniała o medalionie i Księdze, nikt też nie zauważył, że Aga nosi jakiś "naszyjnik". Wieczorem gdy skończyła odrabiać lekcje, przypomniała sobie o dzisiejszym zdarzeniu. Wyciągnęła Księgę z plecaka. Przez kilka minut, wpatrywała się w nią, jakby oczekiwała, że samym wzrokiem, runy zamienią się w normalne słowa i obrazy. Jednak to nic nie dało, więc Aga przygotowała się do spania. Skreśliła dzień w kalendarzu, a był to czwartek i położyła się spać. Jeszcze jakieś 10 minut myślała nad tym wszystkim, aż w końcu zasnęła, zapominając, że medalion ma wciąż na sobie.
Zdawało jej się, że jest gdzieś w ciemności, gdy nagle oślepił ją potężny blask, choć miała zamknięte oczy. Gdy blask ustał, nie mogła ich otworzyć. Dopiero po 10 sekundach udało jej się to zrobić. Usiadła klęcząco z wyrazem głębokiego zdziwienia na twarzy. Uderzyło ją kilka szczegółów, które były dziwne:
Po pierwsze: nad sobą miała błękitne niebo i świeciły dwa Słońca.
Po drugie: czuła, że wieje wiatr, a ją coś łaskocze po nogach. Okazało się to być trawą i jej włosami, które były długie aż do kolan.
Po trzecie: znajdowała się w jakimś kamiennym kręgu, a kamienie, które tu były pokryte były dziwnymi runami, takimi jak na Księdze.
Po czwarte: na jej szyi wisiał medalion, a ona sama ubrana była w białą, prostą sukienkę na ramiączkach, która też sięgała do kolan.
Po piąte: razem z punktem czwartym, zauważyła, że nie jest już dwunastolatką, a jej ciało jest rozmiarów siedemnastolatki.
Po szóste: najwidoczniej znajdowała się gdzieś na odludziu, bo prócz kręgu otaczały ją las i ścieżka, prowadząca wokół kręgu,a potem gdzieś w gęstwinę, skąd słychać jedynie było śpiew ptaków.
Po siódme (i to najważniejsze): Nie było to żadne miejsce na Ziemi, co świadczyło o tym, ze przeniosła się do innego świata.
Otworzyła szeroko oczy, patrząc na wszystko w zdumieniu i przerażeniu.
-Gdzie ja jestem? - spytała samą siebie.

środa, 8 sierpnia 2012

Prolog

W zamierzchłych czasach żył pewien Mędrzec. Wszyscy go znali, ale nikt nie wiedział gdzie mieszkał. Ale wszyscy mieli świadomość, że moc Mędrca jest największa na świecie. Magia Mędrca sięgała początków świata. Gdyby ktoś chciał znaleźć jej źródło, wiedziałby, że początek bierze się z narodzin czterech żywiołów. Tak więc Mędrzec był najpotężniejszą osobą na świecie. Wiedział jednak, że nie jego zadaniem jest opowiedzieć się po stronie dobra lub zła. Mędrzec czuł, że zbliża się jego koniec, więc postanowił wykuć z pomocą magii cztery medaliony, a w każdym "zamknąć" jeden żywioł. Tak więc: złoty medalion był powietrzem, srebrny - ziemią, brązowy - ogniem, a platynowy - wodą. Każdemu medalionowi przydzielił dwóch Strażników z magicznych stworzeń. Dwa medaliony ukrył w świecie bez magii, zwanym Ziemią, a dwójkę pozostałych w Magicznym Świecie. Tuż przed swoją śmiercią przepowiedział, że czwórka osób posiądzie moc Medalionów i ona rozświetli mrok. Zaraz po tym zmarł...
Po kilku latach Królestwo Ciemności rozpoczęło swój atak; kolejne ziemie umierały, a magiczne stworzenia tam mieszkające zmieniały się w bezduszne bestie, myślące tylko o zniszczeniu. Niektórym zwierzętom udało się uciec. Królewskie Miasto i kilka wiosek zostało w kręgu dobra. Ludzie modlili się, błagali, prosili by bogowie zesłali im ową czwórkę i spełnili przepowiednię. Jednak mijały dni, miesiące, lata i nie zjawiał się nikt. Ludzie stracili nadzieję i próbowali normalnie żyć, od czasu do czasu odpierając ataki Królestwa Ciemności. Nie wiedzieli, że Dzień Nadziei jest już bliski...

Powitanie

Witajcie w naszej Magicznej Krainie, w której poznacie tajemnice medalionów. Mamy nadzieję, że będziecie się dobrze bawić :)