niedziela, 2 września 2012

Rozdział II

-No dobra. Jedno wiem: to nie jest sen. - Aga dla pewności jeszcze raz się uszczypnęła. Całe przedramię miała czerwone od prób obudzenia się. Zrezygnowana usiadła na kamieniu poza kręgiem. Blisko niej znajdował się głaz z wyrytymi runami. Zaczęła się przyglądać im bliżej.
-Gdybym znała ten język... - westchnęła, a jej wzrok padł na medalion. Była pewna, że to przez niego znalazła się tutaj. Nagle usłyszała dziwne pomruki i chrząknięcia za sobą. Odwróciła się i jej oczom ukazały się dwa rosłe ogry. Ubrane były w czarne spodnie i szare, podarte koszule, co wyglądało na nich odrobinę śmiesznie. Obydwa miał w ręku duże maczugi. Wiedziała, że to ogry. Widziała je w książkach, nawet jeśli te były inne. Rozmawiali właśnie o dziewczynie, ale Agnieszka ich nie rozumiała.
-Ma zapach nie tego świata.
-Mamy rozkaz likwidować ludzi z tego terenu.
-Ale też mamy rozkaz przyprowadzać wszystkich, którzy noszą to. - jeden z ogrów pokazał palcem Agę, a dokładniej medalion na jej szyi. Dopiero teraz zauważyli, że dziewczyna przypatruje się im. Agnieszkę przeszedł dreszcz i szybko wstała z kamienia. Uśmiechnęła się niemrawo i pomachała do nich wolno ręką. Obydwa ogry głośno wciągnęły powietrze. Dziewczyna opuściła rękę i zaczęła się cofać przerażona, kiedy ogry szły w jej stronę, wyglądając na wzburzone.
-Ona nas wyzywa!* Nie puścimy tego płazem! - ogry wydały dźwięki bojowe i zaszarżowały na Agę. Zaś ona niezdolna się poruszyć ze strachu, zacisnęła oczy, czekając na uderzenie. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Usłyszała tylko świst, zduszony okrzyk ogra i okrzyk bojowy tego drugiego. Po chwili słyszała już tylko metaliczne dźwięki, uderzających o siebie przedmiotów. Otworzyła oczy. Koło niej ze strzałą wbitą pod obojczykiem leżał jeden z ogrów, a drugi ogr walczył z jakimś chłopakiem. Na oko był w jej wieku (tzn. 17 lat, bo tyle w tym świecie ma Aga). Chłopak miał czarne, krótkie, rozmierzwione włosy i oczy o odcieniu głębokiej zieleni. Ubrany był jak myśliwy, przez ramię miał przewieszony kołczan ze strzałami i łuk. Walczył z ogrem mieczem. Aga patrzyła na niego tak zdumiona, że nawet nie zauważyła kiedy zniknął ten drugi ogr.  Zaczęła się więc rozglądać, szukając go, a gdy go znalazła, zamarła. Szedł do chłopaka, który go nie widział, bo zajęty był walką z jego towarzyszem. Ogr z uniesioną maczugą, wykrzywił twarz złośliwie w bezzębnym uśmiechu. Pewne było, że chłopak zginie od uderzenia maczugi.
"Zaufaj mi" - Agnieszka usłyszała cichy głos w swojej głowie, ten sam, który wzywał ją do Księgi i medalionu. Świat jakby zwolnił. Coś poruszyło ciałem dziewczyny. W jednej chwili zobaczyła jak jej prawa dłoń unosi się w górę i palcem wskazującym pokazuje na ogra za plecami chłopaka. W następnej chwili jak i chłopak tak i ogry patrzą na nią zdziwieni, a potem jak ogr za plecami czarnowłosego wydaje dziki okrzyk i zamachuje się na chłopaka. Na końcu palca Agi pojawiła się znikąd srebrna kula, która urosła do rozmiarów piłki tenisowej. Zaraz po tym usłyszała swój głos, który dochodził jakby z oddali.
-Strzała wiatru! - świat wrócił do swojego tempa. Srebrna kula wystrzeliła w stronę ogra z dużą prędkością, zmieniając się po drodze w srebrną strzałę, która ugodziła go w serce. Bestia padła nieżywa. Agnieszka poczuła jak traci siły i wokół robi się ciemno. Chłopak szybko pokonał tego drugiego ogra i popatrzył na mdlejącą dziewczynę. Ostatnie co zapamiętała to to, że czarnowłosy coś do niej krzyczał i biegł w jej stronę. Potem była już tylko ciemność i cisza.
***
 Miała uczucie jakby dryfowała, gdy z tego stanu wybudziło ją łaskotanie w ramię. Obróciła się w tę stronę i otworzyła oczy. Zaraz po tym krzyknęła głośno, zakrywając siebie kołdrą i odsuwając się do ściany. W tym samym czasie czarnowłosy chłopak, stał oparty o ścianę, przysłuchując się rozmowie pewnej kobiety i dwóch mężczyzn. Na podłodze koło nich bawiły się dwie dziewczynki. Po usłyszeniu krzyku, chłopak i kobieta wpadli do pokoju gdzie była Aga i... kot z pięcioma ogonami, którego się przestraszyła. Czarnowłosy zaśmiał się.
-To tego się przestrasyłaś?** - spytał, ale Aga nic nie rozumiała z jego słów. Spojrzała na niego bezradnie.
-Nie rozumiem cię. - teraz chłopak spojrzał na nią zaskoczony. On też nie rozumiał jej słów. Ani cała reszta.
-Jak mamy się dowiedzieć skąd ma medalion, skoro się nie rozumiemy? - zagrzmiał starszy mężczyzna z wąsami. Dziewczynki z sąsiedniego pokoju, patrzyły ciekawie na dziewczynę. A Agnieszka spoglądała zaa pościeli na wszystkich. Wyglądała na zmieszaną i bezradną. Chłopak uśmiechnął się współczująco.
-Może jednak się da... - usiadł na łóżku, patrząc na Agę. Ręką wskazał siebie.
-Nasson. - uśmiechnął się. Wskazał dziewczynę. To akuratnie zrozumiała. Takie było jego imię i chciał by powiedziała swoje. Kołdrą przykryła nogi i uśmiechnęła się do Nassona.
-Agnieszka. - powiedziała i wyciągnęła do niego rękę w geście powitania, choć co prawda nie wiedziała czy to nieznowu jakiś "wyzywający" gest. Chłopak z nieznikającym uśmiechem, uścisnął jej dłoń.
-Agnie...Agnies... - miał trudności z wymową "sz".
-Nasson. - dziewczyna bezbłędnie wypowiedziała jego imię. W oczach czarnowłosego zajarzyły się ogniki determinacji.
-Agnie.....szka. Agnieszka.*** - na jego twarzy widać było triumf. Reszta osób uśmiechała się zdumiona. Dziewczyna odwzajemniała uśmiechy. Gdziekolwiek była, mogła liczyć na to, że ludzie będą mili. Mężczyźni znów zaczęli cicho rozmawiać, a kobieta przysłuchiwała się im. Nagle Aga zamarła, co zauważył tylko Nasson.
"Będziesz wiedzieć, co powiedzieć." - usłyszała głos. Dziewczyna spojrzała na medalion i wiedziała co ma powiedzieć. Zastygła w bezruchu.
-Co się stało? Hej! - spytał przerażony chłopak i wszyscy zwrócili swoją uwagę na Agę, której oczy zabłysły złotem.
-Co ja rozumiem, i ty zrozumiesz. Co ja powiem, i ty wypowiesz. - po tych słowach, złoto w jej oczach zabłysło mocniej i jej tęczówki wróciły do ich normalnego koloru.
-Co to było? - spytał młodszy z mężczyzn.
-Ona czarowała! Co powiedziała? Co zrobiła? - zagrzmiał drugi mężczyzna, patrząc badawczo na Agnieszkę.
-Ja was rozumiem! - dziewczyna uśmiechnęła się wesoło. Nasson uśmiechał się razem z nią.
-A my ciebie. To przez ten czar? - spytał, ale Aga wzruszyła ramionami. Nasson wytrzeszczył oczy w zdziwieniu, ale nic nie powiedział.****
-Nie mam pojęcia. Po prostu wypowiedziałam słowa, które mi pokazał. - popatrzyła na swój naszyjnik. Mężczyzna z wąsami wskazał medalion.
-Skąd go mas?
-Znalazłam. Byłam w szkole, w bibliotece i zauważyłam, że najniższa pólka jest z tyłu dziurawa Tam gdzie była dziura było wgłębienie w ścianie i przycisk. Gdy go wcisnęłam, półki się rozsunęły i tam były schody w dół. Po ich było jakieś dziwne pomieszczenie, pełen rożnych, dziwnych przedmiotów, które jeśli je dotknęłam, parzyły. Gdy się rozglądnęłam, usłyszałam głos, który mnie wzywał. Poszłam za nim i doszłam do medalionu i Księgi... - zauważyła, że kiedy tylko powiedziała "Księgi", oczy wszystkich rozszerzyły się w zdziwieniu i niedowierzaniu, ale nie spytała o co chodzi. - One jedyne mnie nie parzyły, więc je wzięłam i poszłam, bo takie miałam przeczucie. Później chyba zasnęłam wieczorem z medalionem na szyi i gdy oślepił mnie blask, byłam już tu, to znaczy w tym kręgu.
-W Kręgu Portalu. - uzupełniła, nie odzywająca się dotąd kobieta. Aga spojrzała na nią.
-Krąg Portalu?
-Mówiono, że dawno temu, kiedy jescze nie było wojny, założyciel Królewskiego Miasta przysedł przez portal w Kręgu i osiedlił się tutaj. - odpowiedział na pytanie chłopak.
-A czemu w czasie przeszłym? - to zdziwiło dziewczynę. Mężczyźni spojrzeli na nią smutno.
-Bo jesteś pierwsą osobą od śmierci Mędrca, która przesła przez portal. A to było setki lat temu. - Aga patrzyła na nich przerażona. Zdała sobie sprawę, że nie przez przypadek znalazła medalionu i się tu przeniosła. Jak powiedział kiedyś ktoś mądry "Nic nie dzieje się przypadkiem". Westchnęła.
-No dobra. Zbyt dużo książek czytałam, żeby wiedzieć, że jeszcze coś się za tym kryje, że tu jestem i znalazłam medalion. Czy jest coś co nie wiem, a powinnam? - spojrzała po wszystkich, wyczuwając niezręczną ciszę.
-Myślę, że powinniśmy ją zabrać do Maga. - odezwał się w końcu Nasson, wstając.
-Też tak myślę. Zabierzes ją tam. - powiedział mężczyzna z wąsami i razem z tym młodszym wyszli. Kobieta uśmiechnęła się do Agi.
-Jestem Ruth, skarbie. Zanim pójdziesz, przebierzesz się. A Nasson pójdzie po Dominicę. - kobieta wypchnęła chłopaka za drzwi i je zamknęła. Agnieszka zaśmiała, gdy obydwie z Ruth usłyszały głos Nassona, mówiący do każdego z wioski:
-Mam w domu Agnie...szkę! Ha!
-Dominica? Kto to? - spytała zaciekawiona Aga.
-To nasza najlepsza krawcowa w tej wiosce. - Ruth otworzyła szuflady, szukając czegoś. Zaraz po tym otworzyły się drzwi i do pokoju weszła młoda dziewczyna.
Miała może około 19 lat, proste, brązowe włosy do ramion i zielone oczy. Nie była ubrana w suknię, a brązowe legginsy i beżową tunikę na jedno ramię. Pod tuniką miała brązową koszulkę na ramiączkach. A do tego miała brązowe, wysokie buty z odwijanymi nogawkami.
-Jaka "najlepsa w tej wiosce"? Najlepsa w kraju! - zaśmiała się Dominica patrząc na Agę.
-Jasne, jasne. - Ruth uśmiechnęła się, a Dominica odwzajemniła uśmiech.
-Żartuje oczywiście. Jestem Dominica, a ty pewnie jesteś Agni...Agnie...Eh... Agnieska.
-Może być Aga. - dziewczyna uśmiechnęła się.
-Ok, Aga. Co my tu mamy? Hm... - Dominica wzięła metr krawiecki i zaczęła mierzyć Agę w pasie. Brązowowłosa posłusznie obracała się tak jak chciała krawcowa.
-A właśnie... większość z was tak mówi? To znaczy zamiast "sz" mówi  "s". -spytała Aga, patrząc na Ruth.
-Praktycznie wszyscy. Z wyjątkiem mnie i Maga i niektórych osób w tym świecie. - kobieta wyciągnęła jakąś sukienkę z kufra. Dominica usiadła na stołku i zaczęła szybko ją poprawiać. Ruth tym czasem, z tego samego kufra, wyciągła jeszcze czerwone, wysokie buty na złotym obcasie, wiązane z przodu.
-Ubierz je. - uśmiechnęła się i Aga spełniła polecenie. Od razu "urosła" o kilka centymetrów.
-Gotowe! - nie minęło nawet pięć minut, a sukienka została "ulepszona" o kilka detali.
Była cała złota, bez ramiączek, jednak na przodzie gorsetu widać było czerwień. Gorset wiązał się z przodu, a nie z tyłu, więc na czerwonym znajdowały się złote, błyszczące sznureczki. Spódnica wyglądała odrobinę jak u baletnicy, jednak ta zasłaniała 3/4 uda. Ruth z Dominicą dały Agnieszce jeszcze do tego długie rękawiczki od ramion aż do nadgarstka w kolorze czerwonym. Nic nie kłóciło się ze sobą, więc gdy Agnieszka ubrała sukienkę i rękawiczki wyglądała dostojnie tak samo jak smok na medalionie. Uśmiechnęła się nieśmiało.
-Pasuje mi? - spytała cicho. Ruth pokiwała głową, a Dominica uniosła kciuk do góry.
-I to bardzo. Prawda, że jestem geniuszem? - spytała ze śmiechem. Agnieszka i mama Nassona uśmiechnęły się jednocześnie.  Dziewczynki z sąsiedniego pokoju, weszły do środka, patrząc na Agnieszkę z niemym zachwytem.
-Czy mogłybyśmy spleść ci warkocza? - spytała wyższa z nich, z takimi samymi czarnymi włosami jak Nasson. Brązowowłosa uśmiechnęła się.
-Oczywiście. - Aga usiadła na ziemi, a siostry szybko i zwinnie zrobiły jej zwykłego warkocza. Młodsza z nich, która miała błękitne oczy po Ruth, dodała jeszcze z przodu, nad uchem czerwonego kwiatka.
-Dziękuję. - Agnieszka była naprawdę wdzięczna.
-A teraz już idź, bo cała wioska dowie się od Nassona, że ma w domu "Agnie...szkę, ha!". - mama chłopaka i Dominica wyprowadziły dziewczynę z domu. Wioska nie różniła się zbytnio od wsi średniowiecznych. Dom, w którym przebywała był największy i jakby najbardziej zdobiony. Zauważyła, że nad wioską znajdowała się bezbarwna kopuła, po której od czasu do czasu przebiegały białe światełka. Nasson uśmiechnął się na jej widok, a ludzie z wioski przystanęli, patrząc na nią.
-Chodźmy. Mag już czeka. - chłopak poprowadził Agę w stronę domu, mniejszego i praktycznie nie wyróżniającego się niczym od innych domów. Gdy doszli do drzwi, Nasson pokazał, żeby weszła sama. Agnieszkę zdziwił symbol nad drzwiami. Było to kółko podzielone na ćwiartki, a każda ćwiartka miała inny kolor: złoty, srebrny, brązowy i platynowy. W środku każdej części znajdował się kryształ innego koloru, symbolizujący żywioł. Zauważyła, że złota ćwiartka miała srebrny kryształ. Taki sam jak medalion.
"Powietrze..." - pomyślała i weszła do środka. W wnętrzu było ciemno, jednak na tyle jasno by dało się rozpoznawać kontury przedmiotów i mebli. Poczuła zapach czegoś, co drażniło ją w gardło.
-Podejdź tu. - usłyszała tajemniczy i zmęczony męski głos, dochodzący z łóżka, które stało w kącie pomieszczenia. Zaraz po tym usłyszała cichy kaszel. Podeszła do łóżka z zatroskaną miną.
-Jesteś chory? - spytała. Co prawda niewiele widziała, ale Mag miał siwe włosy i długą, siwą brodę jak przystało na maga. Leżał przykryty kołdrą.
-Tak. Na moje lata, zbyt duże użycie magii może spowodować osłabienie. A mnie przy okazji osłabienia złapała grypa.
-Rozumiem. - Aga usiadła na stołku, patrząc na swojego rozmówcę. To właśnie od niego miała się dowiedzieć o ty co miało i będzie mieć miejsce.
-A więc jakie masz pytania? Bo po to tu przyszłaś, by się dowiedzieć o tym.- starzec najwidoczniej uśmiechnął się lekko. Agnieszka wzięła głęboki wdech.
-Czym jest Medalion? Czy jest ich więcej niż jeden? - choć co prawda na drugie pytanie sama mogła się domyślić, ale potrzebowała potwierdzenia.
-Może od końca. Jeśli widziałaś symbol nad drzwiami mojego domu, masz już odpowiedź: są cztery medaliony. Medaliony zostały wykute przez pewnego Mędrca, który był najpotężniejszym magiem na świecie. Jego magia sięgała samych narodzin żywiołów i początku świata.
"Musiał być bardzo stary..." - pomyślała Aga, jednak słuchała z uwagą, nie przerywając Magowi.
Starzec kontynuował:
-Wiedział, że zbliżał się jego koniec, a na tym świecie panowała już wojna. Wykuł cztery medaliony i w każdym medalionie zawarł jeden żywioł. Twój, złoty, ma żywioł powietrza, jak zapewne zauważyłaś.
Aga przytaknęła.
-Właściwie co to za miejsce? To znaczy nie chodzi mi konkretnie o twój dom, tylko tą wioskę, ten kraj, ten świat. - wyjaśniła o co jej chodzi, bo czasami mogła nie otrzymać tej odpowiedzi, której oczekiwała. Tak czasami bywa z starymi i mądrymi magami. Starzec zaśmiał się, co wywołało u niego kaszel. Aga patrzyła na niego z troską.
"Może powinnam przyjść później."
-Nie, teraz jest dobry czas. I dobre pytanie zadałaś, to się chwali. - uśmiechnął się. - Ten świat nazywamy Magiczny światem, ten kraj Seraphią, a ta wioska, to po prostu wioska. Magiczny świat jest przeciwieństwem twojego świata, w którym ludzie zapomnieli o magii, wyparli się jej i wszystko zastąpili nauką i technologią. Nasz i twój świat różni się bardzo, a jednak jest odrobinę podobny.
Znasz może jedno z podobieństwo? - spytała Mag, patrząc na dziewczynę. Zamyśliła się. W końcu przypomniała sobie słowa Nassona.
-Wojna.
-Masz rację. Ten świat był spokojny. Ludzie nigdy nie wycinali lasów i pomagali magicznym zwierzętom, a one odwdzięczały się im na przykład nawożąc ich pola lub pomagając przy różnych pracach. Jednak pewnego dnia, znikąd do Królewskiego Miasta przybył młody mag. Jego moc była bardzo potężna, prawie taka sama jak u Mędrca. Chciał władać tym światem i złożył nawet propozycję podzielenia się władzą z ówczesnym królem, jednak ten nie zgodził się, a co więcej wygnał go z kraju. Mag postanowił się zemścić i przy pomocy magii, obalił wszystkie sąsiednie królestwa. Wtedy umarł Mędrzec pozostawiając cztery medaliony. Młody mag przemieniał naturę stworzeń, naturę nieba i ziemi na zło. Stworzenia światła stawały się mroczne, a stworzenia mroku stawały się jeszcze gorsze. Ziemia stała się jałowa, wszystko na niej umierało, a blask dnia zamienił się na wieczną noc.
-Czyli to jest powód, dla którego znalazłam medalion i się tu przeniosłam? Mam pokonać tego Maga? - spytała Agnieszka, patrząc na swojego rozmówcę przerażona. Nie bardzo jej się to podobało, choć często marzyła o "magicznych przygodach".
-Nie sama. Są cztery medaliony, więc jest czwórka wybrańców. Jesteś jednym z nich. Wedle przepowiedni ty i twoi towarzysze, zdobędziecie moc Medalionów i rozświetlicie mrok tego świata.
-Czyli mam rozumieć, że nie mam wyboru w tej kwestii?
-Nie. Medalion ciebie wybrał i nie opuści cię twoje przeznaczenie, póki go nie spełnisz.
-Aha, rozumiem. Chyba... - mruknęła, patrząc na medalion. Błysnął w ciemności i zobaczyła smoka.
-A czy ten smok i pegaz są na każdym medalionie?
-Nie. Każdy medalion ma innych opiekunów. Nikt nie wie gdzie są opiekunowie medalionów, jednak było powiedziane, że na wezwanie swoich podopiecznych, przybędą im z pomocą.
-Czyli mam tu jakichś opiekunów, tak? Dobrze wiedzieć, że ktoś mi pomoże.
-Pomogą ci nawet więcej niż myślisz. Każdy opiekun "oferuje" ci przemianę wzamian za twoją pomoc w zniszczeniu zła. Twoim żywiołem jest wiatr, lecz jeśli jednak przemienisz się ze smokiem bądź pegazem, zyskasz chwilowo ich umiejętności.
-Czyli co? Będę ziać ogniem jak smok? - Aga jakoś sobie tego nie wyobrażała.
-Nie do końca. - Mag uśmiechnął się lekko. - Będziesz mogła prócz wiatru używać w małej cząstce ognia, a także zyskasz wytrzymałość, siłę smoka. Nie wiem jak to dokładnie jest. Mam tylko ogólną wiedzą na ten temat, choć to zawsze więcej niż u innych. Jeśli wezwiesz swoich opiekunów, dowiesz się wszystkiego od nich.
-Coś jeszcze powinnam wiedzieć?
-Przybyłaś tu pierwsza, więc do ciebie należy odnalezienie pozostałej trójki.
-A skąd mam wiedzieć gdzie są? I skąd ma wziąć pozostałe medaliony?
-My też nie wiemy gdzie są. Zdaj się na los, bo nic nie jest przypadkowe. Co do medalionów, masz to ułatwione na tyle, że jeden jest tutaj w wiosce, jako, że jesteśmy najbliżej Kręgu Portalu. Drugi jest w Królewskim Mieście, u króla, a położenie trzeciego nie jest nam znane. Wiemy tylko tyle, że jest w twoim świecie, tak jak twój medalion niedawno. - mędrzec zakaszlał kilka razy. Za długo mówił.
-Podać ci coś? - spytała z troską.
-Nie trzeba. - starzec uśmiechnął się. I wtedy obydwoje usłyszeli dzwony. Biły głośno i jakby chciały coś przekazać. Mag wciągnął głośno powietrze, patrząc za okno.
-Nie, nie teraz. - jęknął cicho.
-Co się dzieje? Co znaczą te dzwony? - spytała dziewczyna, słysząc jak ludzie coś krzyczą i biegają po wiosce. Starzec spojrzał na nią przerażony.
-To znaczy, że mamy kłopoty.
______________________________________________________________________________
 * - pomachanie ręką w stronę kogoś, znaczy tyle co "Wyzywam cię do walki, ty śmierdzący głupku!". Oczywiście "śmierdzący głupku", każda rasa odczytuje inaczej tzn. inną obelgę. Ogry odczytały to akuratnie tak i to było niezwykle dla nich obraźliwe, bowiem te bestie twierdzą, że pachną "esencją bagiennych kwiatów". Zapach tych kwiatów, równa się zapachowi dwutygodniowej, znoszonej skarpetki.
** - w tym świecie ludzie nie umieją wymawiać "sz", dlatego odrobinę seplenią. Niby "rz" jest podobne, jednak to znacząca różnica.
*** - tu Nasson szczególnie się zawziął i dlatego powiedział "sz". Potem jedyne słowo, które mówił z "sz" to Agnieszka.
**** - "wzruszenie ramionami" znaczy tyle co "nie czuję się dziś najlepiej", co wyjaśnia zdziwienie Nassona na gest Agi.

------------------------------
I oto wreszcie pojawił się drugi rozdział ^ ^ Szczerze mówiąc, nie wiem kiedy będzie następny, sami wiecie... szkoła i te sprawy ^ ^" Jednak mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba i, że następny ukaże się już niedługo. Dziękuję, źe chcecie czytać Medaliony ^ ^

1 komentarz:

  1. Rany *u* ciekawe jakie niebezpieczeństwo się zbliża

    OdpowiedzUsuń